Serce na dłoni – Arpelc

Panie Arku, na początek zacznę od tego, jak należy się do pana zwracać: jubiler, złotnik, rzemieślnik? Która z form jest poprawna? Laik pomyśli, że każda. Czy jednak forma „jubiler” różni się czymś od „złotnik”?

Jubilerstwo to nauka o kamieniach, a złotnictwo to nauka dotycząca metali szlachetnych. Więc oba sformułowania w  moim przypadku są prawidłowe. 

A do mnie jak się zwracać? – Arek- wystarczy 🙂 Nie używam tytułów.

Kto stoi za Arpelc poza Tobą i żoną? Zastanawia mnie jak wygląda praca u podstaw zakładu jubilerskiego i ile osób jest potrzebnych, aby marka mogła sprawnie funkcjonować?

Arpelc to firma, która powstała ponieważ myślimy trochę inaczej niż wszyscy. Tworzymy piękne, delikatne pierścionki, naszyjniki, kolczyki, które mają duszę.  Jestem sentymentalny, uwielbiam otaczać się przedmiotami, które mają dla mnie wartość, które inspirują mnie jak i otoczenie, które wywołują wspomnienia. Taka właśnie też jest biżuteria Arpelc. Jest biżuterią, którą będziemy kiedyś mogli przekazywać z pokolenia na pokolenie.

Dla mnie bardzo ważna jest jakość pierścionka, jego fachowe wykonanie,  dbałość o najdrobniejszy detal. W świecie w którym masę jest biżuterii masowo produkowanej potrzebujemy czegoś innego, spersonalizowanego dla nas, czegoś wartościowego i cennego. Każda kobieta potrzebuje wyróżniać się piękną, ręcznie wykonaną, porządną biżuterią. Często korzystam również z  niewymiarowych, ręcznie szlifowanych kamieni, które wymagają wykonania ręcznej oprawy i i  indywidualnego podejścia.  Myślę, że Arpelc łączy  współczesną estetykę  i ponadczasowy design w jedną całość.

Jeżeli chodzi o techniczne sprawy to Arpelc teraz to fajny, zgrany zespół składający się w zależności od roku od jednej do czterech osób. 

Jak wyglądały początki Arpelc?

Początki nie były proste. Zaczynaliśmy w malutkim lokalu wynajętym od miasta w Gdańsku Wrzeszczu na tak zwanej wysepce. Lokal był bardzo mały. Klient miał 2 kroki do blatu, a za nim znajdowała się mikro pracownia. Pracownia składała się z dwóch stołów w odległości dwóch kroków od siebie. Na początek musiało to wystarczyć. 

Od samego jednak początku bardzo wierzyłem w to co robię. Chciałem projektować i tworzyć prace z sercem. Chciałem przenieść swoje doświadczenie z tworzenia tak zwanej high-end jewelry na nasz grunt. Miała to być biżuteria, która jest dostępna dla wszystkich, ale z tą różnicą, że miała być porządnie wykonana i tylko z naturalnymi, autentycznymi kamieniami szlachetnymi.

Bardzo szybko nawiązaliśmy kontakt z DaWandą. Nasza  autorska biżuteria od początku bardzo się podobała.  Kiedy  zaczynaliśmy w 2012 r. i  wrzucaliśmy kolejne minimalistyczne pierścionki i wisiorki do sieci, nie byliśmy do końca pewni czy takie kreacje się będą podobać. Wtedy nie było to jeszcze wcale  takie popularne i byliśmy pełni obaw.  Postanowiliśmy jednak iść wytrwale za głosem serca. Nie było trzeba długo czekać na pozytywne komentarze dotyczące zarówno kamieni jak i jakości naszej biżuterii. Styl, wykonanie trafiały do gustów naszych klientek, serduszko ukryte z tyłu również. Komentarze te, coraz liczniejsze wizyty w pracowni, kartki otrzymywane z całego świata naprawdę dodawały i ciągle dodają nam skrzydeł.  To jest bardzo budujące.

arpelc1

Słyszałam, że spędził pan 7 lat pracując jako złotnik w Nowym Jorku. Dlaczego pan wrócił i rozpoczął pracę nad tym w Polsce?

Tak, przez 7 lat miałem szansę zobaczyć i pracować w Nowym Jorku dla  kilku firm, które tworzyły biżuterię różnego rodzaju od odlewanej wraz z kamieniami na masową skalę, przez markową biżuterię autorską, montaż  wyrobów Tiffany&Co, aż do najwyższej jakości unikatów z bajecznie drogimi kamieniami szlachetnymi. Tworzyłem naszyjniki platynowe wysadzane najlepszej jakości diamentami, szmaragdami, rubinami, przepiękne bransolety i pierścionki. Wymagały wiele pracy, ale również dawały mi przeogromną  satysfakcję. Wiele nauczyłem się w tych latach.  Wiele doświadczenia i wiedzy uzyskałem przy naprawach starych wyrobów jubilerskich z poprzednich wieków. Zdobyłem wiedzę, której w Polsce nie udałoby mi się nigdy zdobyć.  Doświadczenie te używam przy tworzeniu rzeczy Arpelc.

Wróciłem do Polski głównie ze względu na dzieci, ponieważ ważne dla mnie było to by miały cudowne dzieciństwo podobne do mojego. Chciałem by rozwijały się w polskiej kulturze i chodziły do polskich szkół.  W życiu rodzina i dzieci są najważniejsze.

Gdy mam w głowie archetyp rzemieślnika, pierwsze co przychodzi mi na myśl to wspaniały, stary warsztat z wielopokoleniową tradycją. Pozwoliłam sobie obejrzeć film o Waszej pracowni na stronie DaWanda. Warsztat jest przepiękny, taki surowy! Jednak nasuwa mi się myśl czy został pan jubilerem, dlatego, że nie miał pan wyjścia? Czy miał pan wybór, czy wuj przyszedł i powiedział: „Arku, teraz przekazuję to Tobie”. (śmiech)

Zostałem jubilerem trochę przez przypadek.  Jestem z pokolenia wyżu demograficznego.  Nie dostałem się do wybranego liceum i przez przypadek trafiłem do szkoły jubilerskiej. Szybko jednak odkryłem, że kocham pracę z metalem. Czuję go. Bawiła mnie praca z różnymi metalami i dawała mi satysfakcję. Byłem dobry w tym co robiłem, a nic tak nie motywuje jak poczucie, że robi coś się dobrze. Gdy tylko się w tym jubilerstwie odnalazłem wiedziałem, że będę się zajmował tym fachem na poważnie.

arpelc2

Przejrzałam długą ofertę kolekcji biżuterii Arpelc i doszłam do wniosku, że nie jestem w stanie powiedzieć co mi się podoba. Bo gdybym mogła, chciałabym wszystko, ponieważ każdy zrobiony przez Was przedmiot jest po prostu wyjątkowo piękny. Co pan robi kiedy klientowi podoba się dosłownie wszystko, tak jak mi? Jakie pytania Pan wtedy zadaje, aby pomóc mu odnaleźć akurat konkretną biżuterię, której szuka?

Nie tylko Pani ma taki problem z wybraniem tego jednego, najukochańszego pierścionka 🙂 Sugeruję wtedy pomyśleć jaki jest ulubiony kamień szlachetny czy kolor kamienia, z którym czujemy się dobrze, który do nas najbardziej przemawia. Bardzo często się zdarza, że ten pierwszy, który wpada nam w oko, to jest właśnie ten.

Pytam również o design. Czy ma być to pierścionek prosty, klasyczny, czy może z kamieniami.  Często pokazuje opcje do wyboru. W efekcie każdy klient znajduje swoją wymarzoną biżuterię. Swoją ponieważ daję klientowi naprawdę duży wpływ na efekt końcowy- to znaczy potrafię dostosować i pozmieniać dany produkt ściśle według życzeń klienta. Moi klienci bardzo często wracają po kolejne produkty. Dlatego z góry uprzedzam, że Arpelc ma wyjątkową moc przyciągania i uzależniania.

Czy jest pan zwolennikiem teorii, że każdy kamień ma jakąś „moc” i znaczenie? Czy to raczej nasza psychika lepiej się czuje, gdy ktoś nam powie np.: „Akwamaryn wpływa dobrze na odporność”?

Jest coś metafizycznego w szlachetnych kamieniach. Jednak bardziej myślę, że klienci po prostu lepiej się czują z daną pracą, a z inną nie.  Nie przypisuję uniwersalnej roli konkretnym minerałom.

Jakie cechu charakteru powinien mieć jubiler i kto może nim zostać? Jestem pewna, że cierpliwość jest tu niezbędna, ponieważ taka praca to chyba wiele godzin „wystanych” przy maszynach?

Tak, cierpliwość jest niezbędna podobnie jak rzetelność, wielka dokładność i precyzja, ale także pomysłowość w szukaniu nowych rozwiązań.  Praca jubilera to głównie jednak siedzenie przy stole jubilerskim. Biegamy, tylko gdy nie wyrabiamy się ze zlecaniami, a i tak się zdarza.

p.Arek przy pracy 🙂

Załóżmy, że stwierdzam: chcę zostać jubilerem. Czy mógłby pan przybliżyć jakie maszyny są potrzebne na początek pracy jubilerskiej? Co jest niezbędne, abym mogła rozpocząć?

Moje pierwsze narzędzia to były szczypce płaskie-zbieżne i  szczypce tak zwane bigle (przerobione przez doświadczonego kolegę z pracy, gdzie praktykowałem), ramka do piłek włosowych. Chwilę później udało mi się kupić palnik, a dopiero dwa lata później zdobyłem prostnicę i wagę wysłaną de facto przez wujka z Ameryki  i polerkę jubilerską. Dopiero wtedy mogłem zacząć samodzielnie cokolwiek tworzyć.

Zaczynałem jeszcze w czasach, gdy znaczącą część narzędzi ręcznych kupowało się w sklepach z narzędziami medycznymi 🙂

Teraz jest wszystko dostępne. Wystarczy chcieć.  Teraz narzędzia ręczne nie zmieniły się, ale doszły różne, nowe technologie, które są kosztowne, ale ułatwiają pracę.

Z którym kruszcem najtrudniej się pracuje i z którym najbardziej lubi Pan pracować?

Uwielbiam platynę, która jest bardzo plastyczna. Bardzo dobrze mi się z nią pracuje. Dla wielu jubilerów jest to wielkie wyzwanie, gdyż wymaga ona innej obróbki. Świetnie się ją również nosi. Nie powoduje alergii i jest generalnie cięższa od złota.

Skąd Arpelc czerpie pomysły na to, co może podobać się kobietom? Pytam, ponieważ jestem przekonana, że każda z nas znajdzie na Państwa choć jedną rzecz, która mogłaby nam się spodobać.

Życie daje mi mnóstwo inspiracji. Inspiracje przychodzą również w snach. Często budzę się z rana i  od razu łapię kartkę papieru, gdzie nakreślam nowy pomysł, który przyśnił mi się w nocy. Inspiracją może być również na przykład rozgwieżdżone niebo.

Moje pomysły to często jakieś wizje które ulegają urzeczywistnieniu dzięki wiedzy praktycznej i doświadczeniu. Pomysły te są jednak ograniczane do tego co DA SIĘ zrobić, bo nasza sztuka nie jest dla sztuki – to sztuka stricte użytkowa.

arpelc

Proszę zdradzić coś o pierścionku zaręczynowym dla żony i o Waszych obrączkach, na pewno wszyscy są ciekawi pomysłu projektu, bo zazwyczaj osoby, które stoją za konkretną marką testują te pomysły najpierw na najbliższym otoczeniu i potem najlepsze wprowadzają do kolekcji (śmiech).

Kiedyś był taki przesąd, że jubiler nie powinien robić pierścionka zaręczynowego i swoich obrączek. Byłem chyba trochę przesądny, bo zamówiłem pierścionek zaręczynowy i obrączki u mojego wuja jubilera. Pierścionek był tradycyjny z diamentem jako kamień centralny i diamentowymi bagietami po bokach. Wykonany był ręcznie w żółtym złocie. Obrączki też wybraliśmy tradycyjne.  Obrączka żony miała wstawiony diamencik.

Teraz widzę, że coraz więcej par zgłasza się do pracowni, bo sama chce wykonać czy obrączki czy pierścionek zaręczynowy. Uważam, że jest to piękne. Tworzą swoją nową historię.

Czy kiedykolwiek zdarzyło się, że mężczyzna chciał zrobić prezent ukochanej bądź bliskiej osobie w rodzinie i kompletnie nie trafił w kobiecy gust? Mówi się, że o gustach się nie dyskutuje. Każdy ma swój. Ale bez rozmów nie da się wiedzieć czy konkretny pierścionek spodoba się dziewczynie, mamie, babci. Czy według jubilera temat wyboru pierścionka za zaręczyny to tzw. temat tabu? Lepiej nie pytać?

Pamiętam dwie historie. Pewien klient chciał kupić pierścionek zaręczynowy dla swojej dziewczyny. Odwiedził pracownię, porozmawialiśmy, ale uznał, że musi pomyśleć i przyjdzie za jakiś czas. Po kilku miesiącach telefonicznie ktoś umówił się na przeróbkę pierścionka. Okazało się, że to ten sam klient powrócił z pierścionkiem znanego artysty jubilera trójmiejskiego. Przyszedł, ponieważ jego dziewczyna „wygnała go” i kazała mu skontaktować się ze mną w celu przerobienia tego  pierścionka na jeden  z pierścionków  Arpelc. Ostatnio wrócili po obrączki.

Pamiętam również historię, którą opublikowała klientka na naszej stronie. Opowiadała, że czekała na ten jedyny, wymarzony pierścionek i  dostała taki pospolity z sieciówki. Była bardzo rozczarowana i od tego momentu dla swojego chłopaka udostępnia z naszej strony wszystkie pierścionki,  które jej się podobają. By następnym razem, kiedy będzie chciał zrobić żonie niespodziankę dokonał trafnego wyboru 🙂

Co Arpelc ma w planach? Czy można Was odwiedzić w pracowni, są „dni otwarte”?

Naszym głównym celem jest promowanie marki tak, by docierać do klientów na całym świecie.  Pośrednimi celami będzie rozszerzenie  asortymentu o znacznie droższe pierścionki z większymi diamentami.

Oczywiście w planach mamy nowe kolekcje biżuterii. Niektóre może nawet dość zaskakujące. O nich już niedługo Państwo usłyszycie.

Cały czas pracujemy również nad zmniejszaniem uciążliwości dla środowiska. Praktycznie w tej chwili nie używamy w ogóle ciężkiej chemii. 

Pracownia ma już kącik spotkań 🙂  Gdzie klienci mogą obejrzeć część biżuterii, porozmawiać, skonsultować, a nawet zainspirować się 🙂  Trzeba się tylko umawiać.

Marta Róża

Marta Róża

Cześć i czołem! Jestem Marta Róża. Piszę i robię zdjęcia z serca, mieszkam w Warszawie i cieszę się, że zawitałeś do mojego świetlikowego świata. Więcej o mnie przeczytasz w zakładce "O mnie".

O mnie

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *