Jak co roku mam coraz większą wdzięczność za życie. Im starsza jestem, tym coraz bardziej w swoje urodziny nie myślę o sobie, a myślę o tych, którzy sprawili, że na tym świecie mogłam się znaleźć.
25 lat to mało i dużo. Na pewno coraz więcej we mnie pewności, że mam tu coś do zrobienia na tym świecie. Nie zawsze wiem co. Ale staram się to odnaleźć. Gdyby ktoś mnie zapytał czy chciałabym być młodsza, zawsze odpowiedziałabym: NIE! Za nic nie chciałabym wrócić do czasów sprzed matury. O tak. Po niej wszystko było coraz lepsze. Jakby magiczna kreska oddzieliła dzieciństwo od tego co za chwilę będzie miało się wydarzyć.
Pomyślałam, że znajdę 25 wniosków z okazji tych jakże nieodległych urodzin. Głowiłam się czy to ma jakikolwiek sens, ale podobno kilku osobom spodobały się wnioski z zeszłego roku, więc stwierdziłam: okej! Zapraszam! Kolejność przypadkowa 🙂
- W życiu nie pomyślałabym, że będzie chciało mi się w weekendy wstawać przed 10:00. Byłam wielkim śpiochem! A jednak i ja doszłam do takiego momentu, że zegar biologiczny budzi mnie coraz wcześniej! Ale to jest tylko dobre.
- „Śmieciowe” jedzenie daje przyjemność tylko w chwili pierwszego kęsa bądź podczas samego zamawiania. Potem już tak kolorowo nie jest 😉 I choć wcinam je czasem, o dziwo lekcje z dzieciństwa pt. „jedz warzywa” nie poszły na marne i super mi z tym jest!
- Warto robić swoje „projekty”. Pomimo braku zachwytów z zewnątrz. Jeśli coś cię rozwija, ale nie masz w tym wsparcia, rób dalej swoje. Kiedyś zaplusuje 😉
- Najtrwalsze relacje to te, które nawiązałeś lata temu. Naznaczył je czas i częstotliwość spotkań wcale nie znaczy o jakości.
- Im starszym się jest, tym faktycznie coraz trudniej budować trwałe relacje.
- Intuicja rzadko zawodzi. Co do wydarzeń, inwestycji, relacji. Jeśli masz w sobie głosik na tak, to naprawdę on tam jest. Wymyślanie wymówek, że jest inaczej, nie ma sensu.
- Można mieć inne zdanie. I można je kulturalnie wyrażać. Nie ma nic fajniejszego niż fajna, kulturalna dyskusja o tych naszych różnych zdaniach.
- Po latach stwierdzam, że cieszę się, że na wszystko zarabiałam sama. Dawniej było to frustrujące, dziś czuję się dumna, że dawałam radę i wszystko na co patrzę wzięło się z mojej ciężkiej pracy – bez znajomości 😉
- Mieszkanie w Warszawie nie jest najfajniejszą rzeczą pod słońcem. Myślę, co z tym fantem dalej zrobić ;). Czas pokaże.
- Czasami za jakością idzie wysoka cena. Dotyczy to wielu spraw. Nie opłaca się na oszczędzać na jakości, bo jeśli raz oszczędzisz, to potem zapłacisz 10 razy tyle, ile zaoszczędziłeś.
- Nie będą liczyły się studia (nie dotyczy to zawodów medycznych, prawniczych itp.), tylko to ile włożyłeś pracy w daną czynność, nawet kosztem relacji, aby osiągnąć cel i spełnić marzenie.
- Patrzenie na to, że komuś coś wychodzi lepiej i zadręczanie się tym jest najgorszym pomysłem na spędzanie wolnych chwil. Ktoś robi lepsze zdjęcia? Zazdrościsz, frustrujesz się, stwierdzasz, że i tak nie masz pieniędzy na „taaaaki sprzęt”. Nie robisz z tym nic dalej, a wciąż jesteś sfrustrowany. Lepiej robić swoje, jak najlepiej. Nawet jeśli komuś ta sama czynność wychodzi lepiej. Liczą się czyny! A za jakiś czas można dojść do podobnego miejsca.
- Wracanie do tego, co już było i było takie piękne, gdy teraz jest nam źle, nie służy budowaniu dobrego teraz i pełnemu skupieniu na tym teraz.
- „…chyba nigdy nie jest za późno i na nic nie jest za późno, kiedy w grę wchodzi człowiek. Nawet tego, który odszedł, można dogonić, nie dopędza się tylko pociągów!” – mogłabym trochę z tym popolemizować ;). Zmieniamy się. To co lubiliśmy pół roku temu niekoniecznie musi być tym co lubimy teraz. Takie jest życie, że się po prostu rozwijamy i możemy zmieniać. I nie jest to złe.
- Broniłam się rękoma i nogami przed zakupem czytnika. Uległam. Zmieniło mi to życie o 180 stopni! Wszystko czyta się szybciej i radośniej. Aczkolwiek nie namawiam.
- Asertywność to cecha, której powinni uczyć od najmłodszych lat! Życie byłoby prostsze.
- Są chwile, kiedy nie ma równych i równiejszych. Sytuacja z marca 2020 r. doskonale to pokazała. W jednej chwili przestają liczyć się pieniądze, rasa, płeć, wyznanie. Wszyscy są na tym samym poziomie. I to jest coś, czego zawsze pragnęłam doświadczyć, udało się!
- Gdy jest bardzo źle, nie ma sensu ukrywać tego przed bliskimi i walczyć samemu. Jeśli komuś o tym opowiesz, w najgorszym wypadku stanie się tak, że nie zrozumie Cię. Poboli. Ale da ukojenie, że chociaż wyrzuciłeś to z siebie.
- Każdy jest poraniony. Jedni bardziej, inni mniej. Warto pamiętać o empatii i dobrym słowie dla innych.
- Trudno jest być bardzo wrażliwym człowiekiem. W mgnieniu oka zauważasz powiązania pomiędzy ludźmi, współodczuwasz emocje innych bardziej niż chciałbyś, nie możesz wyłączyć swojej natury „pomagacza” i „zbawiacza” tego świata. A wieczorem padasz ze zmęczenia całym dniem i kumulacją emocji. Latami dziwiłam się, dlaczego nie mam siły wieczorem, aby obejrzeć najmniej skomplikowany film i nie zasnąć przy nim. Teraz już wiem. I wiem, że jest więcej takich „wrażliwców”.
- Świat nie jest czarno-biały. Jest więcej odcieni w palecie barw. Czasem nie da się wyjaśnić niektórych spraw i opowiedzieć tylko po jednej stronie. Niestety. Byłoby faktycznie prościej, jeśli byłyby tylko dwa kolory. Choć tego nigdy nie wiadomo ;).
- Nie trzeba zawsze mieć „coś” do powiedzenia i na wszystkim się znać. I zadręczać z tego powodu. Można sobie słuchać i się przy tym dobrze czuć.
- Jeśli wpadniesz w zaburzenia odżywania to jedno jest pewne: będziesz mieć przed sobą baaaardzo długą drogę, aby z nich wyjść. Jestem w tym procesie. Nie ważę się zbyt często i nie przeglądam się w każdym lustrze, patrząc czy „oponka” na moim brzuchu jest już mniejsza niż 5 minut temu. Staram się zamienić zajadanie emocji na ruch i relacje. Potknięć i łez jest bardzo dużo. Jeśli jesteś w tym samym momencie, to ściskam Cię bardzo mocno! Damy radę 🙂 I pewnie znów napisałam zbyt szczerze i bez lukru. No trudno. Życie nie jest jak różowy lukier i nie zawsze jest do śmiechu ;).
- Kiedyś przeczytałam u jednej z dziewczyn w Internecie bardzo ładne zdanie – „Nawet na gnoju mogą wyrosnąć kwiatki.” Proszę wybaczyć za ten ton. Ale trzymam się tego zdania kurczowo, wierząc, że jest i będzie dobrze.
- Wstydzę się. Możecie nie uwierzyć, ale wstydzę się i boję tak wielu rzeczy, że aż wstyd mi o tym pisać. Zaraz skończę 25 lat, a czasem czuję się nadal jak mała dziewczynka, którą ktoś zaraz zgani za to, że chce być sobą. I chcę mieć nadzieję, że warto być sobą. Zapytacie pewnie czego to można się wstydzić…Samo to, że tworzy się w Internecie jest już swego rodzaju poczuciem wstydu i czymś bardzo dziwnym. Ale ja to zawsze robiłam bardziej dla siebie niż dla innych. Czasem zastanawiam się tylko po co… 🙂
I na zakończenie utwór, który jest ze mną od kilku miesięcy 🙂
„dość jest wszystkiego dojść można wszędzie
dość jest wszystkiego dojść można wszędzie
dość jest wszystkiego dojść można wszędzie
dość jest wszystkiego dojść można wszędzie
siła złego, więc przy dobrym chcę siedzieć stole,
chcę przemienić zło i dobro w coś trzeciego
zastawionego za zło i dobro
na tym świecie i w tym ciele”.